Mszy św. przewodniczył i homilię wygłosił ks. prob. Sławomir Wojtysek.
Gdy popatrzymy do Kalendarza liturgicznego Kościoła, to dwa święta wydają się być najważniejsze. Są to: Boże Narodzenie i Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego. Pytanie o wyższość jednych świąt nad drugimi może wydawać się groteskowe. Jednakże zupełnie poważnie można zapytać: które z tych świąt łatwiej jest nam obchodzić? Boże Narodzenie mówi nam o czymś bardzo bliskim każdemu człowiekowi, czymś, co dotyczy właściwie każdego z nas – o narodzinach. Narodziny dziecka łączą się z radością, z pewnym optymizmem, z rozbudowaną nadzieją. Boże Narodzenie bardziej wniknęło w naszą kulturę i mentalność – mówił ks. Wojtysek.
Z kolei Zmartwychwstanie upamiętnia tajemnicę Pana Boga, która jest czymś nie do oswojenia i zupełnie nie do pojęcia. Jest ono bowiem jakimś absolutnym novum – o pokonaniu niepokonalnej do tej pory śmierci. Oto Jezus, zmarły w mękach człowiek – zmartwychwstaje. Ta nowość jest tak bardzo nie do pogodzenia z naszym doświadczeniem, że nie sposób o niej ze spokojem myśleć. Ewangelie w sposób szczegółowy opisują reakcję różnych ludzi na Zmartwychwstanie. Co zaskakujące – tam właściwie nie ma radości! Jest panika, jest strach, jest lęk, jest jakieś niedowierzanie. I po stronie tych, którzy byli z Jezusem, szli z Nim, słuchali Jego nauk – Apostołów, ale także po stronie ludzi obojętnych czy także przeciwników Jezusa – Rzymian czy Żydów. Przecież widzieli, jak Pan Jezus wskrzeszał z martwych. A jednak….A tu w przypadku Jezusa wielkie zaskoczenie i to u wszystkich. Z jednej strony mówią – fantastycznie, że ktoś może powstać ze śmierci do życia! A z drugiej strony – to zmartwychwstanie zmienia wszystko – burzy schematy, odwraca hierarchie, przewraca fundamenty. Świat jest po prostu inny – kontynuował ks. proboszcz
I od razu, natychmiast powstaje plan zakłamania zmartwychwstania Jezusa: taki projekt jakby wymazania tego faktu z historii. Wszyscy byli w tym zgodni: faryzeusze, saduceusze, Herod, Kajfasz, Annasz, Piłat. Członkowie straży świątynnej przybiegli do nich i mówili: Nie ma ciała! Nie ma tego człowieka, którego tam w grobie pochowali! Na te słowa usłyszeli zaskakującą odpowiedź: Słuchajcie, rozpowiadajcie wszędzie po mieście: uczniowie przyszli, wykradli ciało. Powtarzajcie wszędzie i wszystkim: myśmy przyspali trochę, a ci wykradli ciało i teraz mówią, ze On Zmartwychwstał. Cel – zakłamać od razu. Wielu z nas też próbuje zakłamać zmartwychwstanie. Jak? Z faktu zmartwychwstania nic sobie nie robi. Wzrusza ramionami. Udaje, że go to zmartwychwstanie nie dotyczy, albo dotyczy wyłącznie w sensie zewnętrznym – ot tyle, aby tylko do kościoła pójść, śniadanie wielkanocne zjeść, poświęcić pokarmy, może znajomych czy rodzinę odwiedzić, wodą w ramach śmigusa-dyngusa polać się wodą – mówił.
A przecież Zmartwychwstanie Chrystusa domaga się od nas radykalnej zmiany w życiu. To znaczy uwzględnienia faktu, że Jezus odmienił wszystko w naszym myśleniu i działaniu. To nie jest proste. Przecież taki św. Jan dopiero jak ujrzał, to uwierzył. Jezus go kochał bardzo. Nas tez Jezus kocha, tak jak św. Jana. I nam też także daje szansę , abyśmy uwierzyli i przez wiarę w Niego i w Jego zmartwychwstanie wszystko w naszym życiu się zmieniło na lepsze – podkreślił.
Niech ten wspaniały dzień, ta dzisiejsza uroczystość będzie – jak pisał o tym jezuita Karl Rahner – wielkim rozbłyskiem. Błyskiem, który odmieni wszystko i pokaże w świetle to, co do tej pory było ludziom nieznane i zaciemnione, ukryte. Zmartwychwstanie rozbłysło, prześwietliło na wskroś, prześwietliło tak, że pokazało grzech i zło, ale ukazało też i dobro świata i ludzi. Niech tak zadziała i w naszym życiu. Umiejmy żyć prawdą zmartwychwstania, niech ona przemienia nas i nasze całe życie – zaapelował do wiernych ks. proboszcz.
Fot. archiwum parafii